W trzeciej, ostatniej części tekstu o wyjeździe do niemieckiej Badenii napijemy się wreszcie wina. W kilku, kolejnych akapitach postaram się pokrótce przedstawić odwiedzonych producentów i przywołam butelki, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Hasztag PinotParadiseGermany.

 

Pierwszego dnia jeszcze nas oszczędzano. Pierwszego dnia spróbowaliśmy tylko dziesięciu butelek (jedenastu, wliczając powitalny toast sektem w winnicy Alde Gott). Te dziesięć wstępnych win degustowaliśmy w ramach prezentacji kolektywu German Wine Group, o którym pisałem w poprzedniej części.

 

Spośród zaprezentowanych win, najbardziej przypadł mi do gustu Herzog C Spätburgunder Cleebronn & Güglingen 2015 – wino o miękkim balansie owoców wiśni i czerwonej porzeczki z nutami skóry i wędzonki. Końcówka wydłużona łodygową goryczką.

 

 

Drugi dzień wyjazdu rozpoczęliśmy od wysokiego H. Zaraz po śniadaniu czekała nas degustacja win z Weingut Huber. Yquem Viehhauser (tak, rodzice nadali jej imię na cześć bordoskiego château) zaprezentowała nam bodajże siedem win, a każde z nich otwierało oczy lepiej niż podwójne espresso.

 

Przepiękne Pinoty!

 

Wszystkie wina były wyjątkowe, a najbardziej zapamiętałem dwa z nich: Malterdinger Spätburgunder Ortswein 2015 – wino o porzeczkowo-miętowych aromatach, wciągającej głębi i nucie słonych paluszków w tle; i Malterdinger Bienenberg Spätburgunder Großes Gewächs 2015 – wino z krzewów ponad 60-letnich. Wino o bukiecie wyciskającym łzy. Eleganckie i dostojne jak kamień szlachetny.

 

Następny przystanek – Weingut Franz Keller i budynek jej winiarni wtopiony w zbocze góry. O tym obiekcie wspominałem w pierwszej części – naprawdę robi wrażenie. A wina? – architektonicznie poukładane, czyste i świeże.

 

Schmeckt gut!

 

Z białych podobał mi się Schlossberg Grauburgunder GG 2016 – wino, które miało premierę tydzień przed naszą degustacją. Wino pachnące wulkaniczną skałą i zielonym jabłkiem. Koledzy wywąchali lekkie nuty redukcyjne. Z czerwieni postawiłbym na Jechtinger Enselberg Spätburgunder 2015 – efekt spontanicznej fermentacji. Bardzo świeże, malinowe, wg. prowadzącej degustację bardzo burgundzkie.

 

 

Zaraz potem wylądowaliśmy na uroczym patio wewnątrz domu Weingut Dr. Heger. Wina prezentował nam Markus Mleinek – przeurocza postać, o której koleżanka z Wine Etnhusiast’a napisała: Added to goals list: be more like Markus Mleinek of Weinhaus Heger (cheers Sarah!).

 

Markus Mleinek pokazuje gdzie trzyma najlepsze butelki.

 

Spróbowaliśmy siedmiu win, a najbardziej wcisnęło mnie w krzesło Dr. Heger – Ihringen Vorderer Winklerberg Spätburgunder VDP Grosse Lage 2012 – wino, z rocznika, w którym wg. Marcusa nic nie trzeba było robić. Była dobra pogoda, odpowiednia ilość deszczu, wino zrobiło się niemal samo. Wino ma nieco tostowych nut (leżało jakiś czas w nowym dębie francuskim), jest chirurgicznie zbalansowane, nic nie drga, wszystko płynie. I ta nuta eukaliptusa na finiszu…

 

 

To był dzień pełen wrażeń (i wina), ale przed nami jeszcze kolacja z Generation Pinot, o której wspomniałem w poprzednim tekście. Podczas kolacji spróbowaliśmy ok. 15 win, większość z nich była nieprzeciętna.
• z Weingut Schloss Ortenberg najbardziej podobał mi się Grauburgunder Reserve trocken 2015 – piękny kwiatowy bukiet;
• z Weinhaus Bettina Schumann zapamiętałem Blauer Spätburgunder Rose „Chaiselongue” – orzeźwiający, tarasowy róż zamknięty w butelce magnum.
• z Weingut WeißSpätburgunder Barrique 2015 – miękkie, złożone i kompletne;
• z Weingut Scherer & Zimmer – organiczny Sauvignon Blanc 2016 – ciekawe, lekko warzywne, z nutą winogronowego mentosa (sic!)
• z Weingut HissWeissburgunder Eigenacker 2015 – porządne wino do gryzienia; nuty popkornu miksują się z nutą rzeżuchy.

 

Interesujące wino, interesująca etykieta.

 

Niedziela rozpoczęła się przekrojowym seminarium o subregionach Badenii – dziesięć win. Najbardziej podobały mi się wina z krainy Kaiderstul. Z białych win polecam Uringa 962 Ihringer Winklerberg Grauer Burgunder QbA trocken 2016 – pełne wino z garścią orzechów i migdałów w końcówce. Czerwone wino godne wspomnienia to Bischoffinger Spätburgunder Reserve Enselberg QbA 2015 – wino o ciepłym bukiecie (czerwone owoce, wosk, ziarna palonej kawy) i lekko pikantnej końcówce. Niech żyją wulkaniczne gleby Kaiserstuhl!

 

Po seminarium mieliśmy chwilę na zwiedzanie targów wina Badische Weinmesse, chwilę zbyt krótką na rzetelną ocenę – spędziłem ją przy stoisku Generation Pinot wspominając kolację, którą jedliśmy wspólnie wieczór wcześniej.

 

 

Po targach przejazd do Weingut Jülg, gdzie czekał na nas duży stół ustawiony w ogrodzie, w cieniu drzew (nie wiem, czy też tak macie, ale w mojej ocenie wina degustowane pod gołym niebem smakują lepiej). Spróbowaliśmy jedenastu butelek, m.in. próbki prosto z tanku Rieslinga 2017 (mirabelkowo-jabłkowa kwasowość, z brzoskwiniową słodyczą w tle).

 

Weingut Jülg. Od lewej:
Riesling 2017 prosto z kadzi; młode pokolenie winiarzy z jeszcze młodszym pokoleniem na rękach; Johannes Jülg w swojej piwnicy.

 

Z poważniejszych win warto wspomnieć małą degustację pionową Weissburgunder Sonnenberg z roczników 2016 i 2015. To pierwsze o wyraźnej kwasowości i ciepłych, dymnych nutach; to starsze – nieco masywniejsze, jeszcze bardziej zbalansowane. Generalnie we wszystkich winach z Weingut Jülg czuć pewną rękę, wina są wyraźne i eleganckie (te epitety odnoszą się także do projektu etykiet – czytelnej kompozycji i świetnie dobranej kolorystyce – zobaczycie je na ostatnim zdjęciu w pierwszej części tekstu o Badenii).

 

 

Dzień zakończyliśmy kolacją z Volker Knipserem (Weingut Knipser) i jego sześcioma winami. Kirschgarten GG Spätburgunder 2013 – krągłe, piękne wino o zaznaczonej beczce i lekko miętowych niuansach. Wino, które potrzebuje atencji. Syrah Réserve 2012 – pieprzno-jerzynowa, krwista przyjemność. Z ust trafia prosto do serca. Bomba!

 

 

Ostatni dzień wyjazdu rozpoczęliśmy od degustacji sektów Wilhelmshof. Dziesięć pięknych butelek – śniadanie mistrzów. Mieliśmy okazję porównać wino bazowe z gotowym sektem, wino przed dossagem i po, to samo wino ze standardowej butelki i z magnuma.

 

Handjob 🍾 #wineporn

 

Kolejny punkt programu to Weingut Dr. Wehrheim i degustacja prawie dwudziestu butelek (wspominałem o tym w poprzedniej części). Z białych win bardzo podobał mi się Weingut Dr. Wehrheim VDP GROSSE LAGE Mandelberg Weissburgunder GG 2008 – jedno z niewielu starszych Weissburgunderów jakie mieliśmy okazję degustować na tym wyjeździe (a szkoda, bo to dałoby większe pojęcie o potencjale tych win). 2008 to dobry rocznik dla niemieckich win, jest chętnie zamawiany w restauracjach. Głęboki bukiet, na podniebieniu ułożone i eleganckie. Z pomiędzy dojrzałych owoców, wychylają się akcenty trufli i orzechów. Kwasowość wciąż na wysokim poziomie.

 

Podobał mi się także Weingut Kranz VDP. GROSSE LAGE Kalmit Weissburgunder GG 2012 – wino o świeżym, lekko tymiankowym bukiecie, z ziemistą nutą. Super balans mimo 14% alkoholu.

 

Z czerwonych win wytypowałem Weingut Jean Stodden VDP. GROSSE LAGE Herrenberg GG 2014 – eleganckie wino o gładkiej, nieco zamszowej strukturze, ze szczyptą popiołu w końcówce.

 

Drugim czerwonym winem, które zapadło mi w pamięć to Weingut Furst VDO. GROSSE LAGE Centgrafenberg GG 2004 – przepięknie złożony bukiet, z delikatnie woskową nutą. Wciąż owocowe i czarujące.

 

Pinoty, Pinoty, Pinoty…

 

Ostatnim punktem dnia był spacer po winnicy Kranz, po której oprowadził nas Boris Kranz – czwarte pokolenie właścicieli. Po spacerze usiedliśmy do stołu żeby spróbować ośmiu win. Z białych trzeba wspomnieć m.in. Arzheimer Klingenwingert Weißer Burgunder 2016 – słodycz pomarańczy utrzymana w uścisku eleganckiej kwasowości. KALMIT Spätburgunder GG 2014 – głęboki, ziołowy bukiet; wino wciąż młode (dopiero zaczynają je wprowadzać na rynek), ale już czuć dobrą strukturę. Wino, które będzie ładnie dojrzewało.

 

Gram w zielone, w zielone gram.

 

No i dotarliśmy do końca tekstu o Badenii. Tekstu długiego, ale wciąż zbyt krótkiego żeby opisać wszystkie wrażenia. Z tego miejsca chciałbym podziękować Magazynowi Wino i Niemieckiemu Instytutowi Wina za zaproszenie do wyjazdu. Kłaniam się w pas wszystkim odwiedzonym winiarzom – mam nadzieję, że będzie mi jeszcze dane wznosić toasty Waszymi winami. Uścisk dłoni dla gospodarzy i opiekunów wyjazdu – dzięki Ernst, dzięki Ulrike. A na koniec wielkie high five 👋 dla uczestników wyjazdu – trzymajcie się wytrawnie koledzy, do zobaczenia przy kolejnej okazji. Prost! Na zdrowie!

 
👉 Czytaj także: Niemiecki Raj Pinotów część 1. 👈
👉 Czytaj także: Niemiecki Raj Pinotów część 2. 👈
 
Do Badenii podróżowałem na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina w ramach nagrody
za Winiarski Blog roku 2017 Magazynu Wino

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *