Daj ludzim butelkę wódki, to wypiją. Daj butelkę wina, to zaczną rozmawiać… Nie jestem pewien, kto jest autorem tego spostrzeżenia, niemniej podpisuję się pod nim swoimi wszystkimi, trzema dłońmi.
– A może jest tak… – mówi do mnie kumpel przy kieliszku wina – że drożdże wymyśliły sobie cały proces fermentacji, żeby dostać się do naszego wnętrza i przejąć nad nami kontrolę..?
– Hę?
– Słyszałeś o mrówkach zombie?
– Nie..
– W tropikalnej dżungli żyje taki grzyb*, który żeruje na mrówkach.
– Mrówki mają grzybicę?
– Gorzej.. Grzyb rośnie sobie przytwierdzony gdzieś wysoko do pnia drzewa. Gdy jest gotowy, zrzuca na dół zarodniki, licząc na to, że któraś z tych biologicznych bomb spadnie na mrówkę.
– I..?
– Po jakimś czasie, zainfekowana mrówka zaczyna się dziwnie zachowywać. Grzybnia przejmuje kontrolę nad jej układem nerwowym, mięśniami i mózgiem, mrówka zaczyna się wspinać po pniu drzewa w górę. A jak dotrze odpowiednio wysoko, grzyb zatrzymuje pojazd. Na chwilę przed śmiercią mrówka łapie się szczękami czegoś stabilnego – liścia, gałęzi – i zamiera z bezruchu. Ten moment ma nawet nazwę – uścisk śmierci 💀
– Brzmi ciekawie…
– Najlepsze się dzieje potem.. Ustabilizowany grzyb zaczyna się rozrastać przebijając ciało mrówki od wewnątrz, najczęściej z tyłu głowy. Przez przebitą potylicę kiełkuje antenka grzyba. Na jej końcu formują się nowe zarodniki, które po dojrzeniu spajają w dół. Cykl się zamyka.
– Wow!
>> Poniżej powinien wyświetlić się film o mrówkach zombie. Jeżeli go nie widzisz obejrzyj film na YouTube. <<
– Jest kilka gatunków tego pasożytniczego grzyba. Każdy z nich wyspecjalizował się w uśmiercaniu innego żywiciela. Niezły jest ten, który po zainfekowaniu muchy, rośnie w jej środku trawiąc trzewia. W ostatnim momencie karze jej wspiąć się na odpowiednią wysokość i kierując jej mięśniami przytwierdza ją do tego miejsca. Mucha umiera, a ten skubaniec porusza jej martwymi kończynami i ustawia ją w specyficznej pozycji, zalotnej pozycji gotowości do kopulacji. Zwabione osobniki przylatują w nadziei na bzykanko, a jak się orientują o co kaman, jest już za późno. Wysmarowane są już zarodnikami.
– Fak!
– Inne gatunki tego grzyba żerują na motylach, ćmach, pająkach…
– I ludziach…
– No właśnie! Tobie się wydaje, że lubisz wino, bo je lubisz. A tak naprawdę, przy pierwszym łyku zostałeś zainfekowany i grzyb każe ci popijać, żeby grzybnia mogła się rozrastać. Grzyb kieruje twoimi wyborami. A jak popijesz za tęgo, to co się dzieje?
– Boli głowa?
– Ha! Grzyb się najadł i próbuje przebić ci czaszkę!
– Cholera…
– No, ale my tu gadu gadu a kieliszki puste. Nalać?
– Ee… może nie, może wystarczy. Mój grzyb przypomina mi do ucha, że jutro rano zaplanowałem usiąść do tekstu na bloga, bo dawno nic nie publikowałem…
– Napisz coś o tym grzybie..
– Dobry pomysł! No to nalej jeszcze kieliszek. Dobre to wino jak cholera…
– O, grzyb przemówił!
🍄

*Chodzi o Ophiocordyceps unilateralis.
