Czy na hasło Titanic, Wam także w uszach zaczyna dzwonić głos Céline Dion, a w oczach tli się Leo i Kate rozkładający szeroko ramiona na szczycie statku?
Byłem wtedy w podstawówce, na lekcji techniki nauczyciel rozstawił pod tablicą telewizor z magnetowidem i puścił nam Titanica. Nie wiem czego to miało nas nauczyć, niemniej emocje były… Podkochiwałem się w koleżance z klasy, widziałem jak zerka na mnie podczas seansu.
Emocje wróciły podczas niedawnego spotkania w rodzinnym gronie. Po posiłku odkorkowałem na deser butelkę Wina Lodowego z Winnicy Turnau, rocznik 2016. Po pierwszym łyku poczułem jak zakołysało naszym statkiem. Współpasażerowie łapali się kieliszka w obawie przed wciągnięciem w głębię pomarańczowego morza. Mała buteleczka, jak góra lodowa – niepozorna, skrywająca pod powierzchnią solidną strukturę – rozdarła poobiednią ciszę, zalewając stół mlaskaniem i zachwytami.

Wino jest wielopoziomowe jak konstrukcja Titanica. W nosie pojawiają się aromaty miodu, rumianku, karmelu. Usta pełne są soczystego jabłka i pigwy. Iskrząca kwasowość wybucha na podniebieniu jak fajerwerki, świetnie równoważąc oleistą słodycz. Słodycz, która dźwięczy jak muzyka orkiestry na rozbitym okręcie – do samego końca. Po opróżnieniu kieliszka uśmiech na długo przymarza do twarzy.
…
Mam w piwniczce butelkę Wina Lodowego z Winnicy Turnau o rok młodszą, z rocznika 2017. Można by więc pokusić się o dopisanie drugiej części Titanica. Zadzwonię do Leo i zapytam, co myśli o tym pomyśle (chociaż słyszałem, że po otrzymaniu Oscara stał się wybredny). Może przekonam go kieliszkiem tego zacnego, słodkiego wina?
