Walentynkową lampkę wina wypiję z Michałem Więckowiczem – wielkim entuzjastą win naturalnych, wine coachem i właścicielem poznańskiego sklepu z winem Winelove.
Michał, czy w winie można się zakochać?
Pewnie! Nawet trzeba! Zakochać się można w ludziach, którzy wino robią i w miejscach, w których powstaje. I w samym winie też, bo wino to efekt końcowy tego romansu między winiarzem i siedliskiem.
W swoim sklepie oferujesz przede wszystkim wina naturalne – jak zaczął się Twój romans z ekologią? Pamiętasz pierwsze ekologiczne wino, które zakręciło Ci w głowie?
Pamiętam je bardzo dobrze – winem, które otworzyło mi oczy było Ageno od Eleny Pantaleoni, piłem je w Soif w Londynie zaraz po zdaniu wsetowskiego egzaminu. Było pomarańczowe, mętne, pachniało octem balsamicznym. Było inne, dawało do myślenia, wymykało się tym wszystkim sztywnym kategoryzacjom i piło się je z niebywałą frajdą – chyba to właśnie najbardziej pociąga mnie w winach naturalnych.

Zdarzają Ci się czasem skoki w bok, czy raczej jesteś wierny winom naturalnym? Miewasz potem moralnego kaca?
Nie, nie miewam skoków w bok, bo to zawsze kończy się rozczarowaniem. Piję zgodnie ze swoimi przekonaniami – szukam uczciwie zrobionych, nieprzetworzonych, nietuzinkowych win robionych przez ciekawych ludzi w wyjątkowych miejscach. To się nigdy nie nudzi!
Do win naturalnych trzeba dojrzeć, czy każdy może je pić?
Wina naturalne są dla wszystkich. Wszystkich tych, którym nie jest obojętne jak i gdzie powstaje i którzy chcą przeżyć coś fajnego. Wystarczy otwarty umysł i ktoś do towarzystwa.
Na koniec przyznaj się: zawsze połykasz, czy czasami wypluwasz?

Haha! Jak kocha, to połyka. Z winami jest tak samo 😉
