Mam przed sobą dwie książki o winie – jedną napisał poeta, a drugą filozof. Obydwoje są entuzjastami wina, ale na pewnych zasadach…
Nalej mi wina! Julian Tuwim
Pierwszym gościem w naszym Wytrawnym Klubie Książki jest Julian Tuwim, który już z okładki krzyczy Nalej mi wina! Co znajdziemy pod okładką? Znajdziemy zbiór tekstów i wierszy o winie, alkoholu w ogóle, piciu, pijaczkach, zabawie, przykłady toastów, i porad (Nie odkładaj nigdy do jutra tego, co możesz wypić dzisiaj), które Tuwim napisał z charakterystycznym dla siebie humorem. Całość dopełniają ilustracje – przedruki z gazet tamtych lat, reklamy alkoholi, karykatury i zdjęcia.

Tuwim podobno wielkim pijakiem nie był. Niemniej lubił zachować pozory poety, któremu nic co alkoholowe obce nie jest. Stronił jednak od picia na umór. W swoich tekstach sławi tzw. ars bibendi – sztukę picia. Picia mądrze, kulturalnie i umiarkowanie.
Jeżeli zważywszy, że na pierwszej stronicy Pisma Świętego Pan Bóg tworzy dopiero świat, a już na ósmej Noe leży urżnięty w pień, to [..] widocznie pilną sprawą było obdarzenie człowieka boskim trunkiem gronowym, winem.
Tomik dopełnia posłowie Tadeusza Januszewskiego dające szerszą perspektywę na ten fragment twórczości Tuwima i jego pijacką legendę. Książka jest przesiąknięta dowcipem, lekka, wręcz wiosenna. Pozycja na jedno popołudnie przy lampce schłodzonej bieli.
Piję, więc jestem. Przewodnik filozofa po winach Roger Scruton
Druga pozycja jest cięższego kalibru, przy czym autor ma dość lekkie pióro – Roger Scruton to angielski pisarz, mający w dorobku burzliwą karierę akademicką.

Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza część zatytułowana Piję jest osobistym przewodnikiem autora po winach starego i nowego świata z mocnym akcentem na Francję. Teksty wypełnia spora dawka wiedzy podanej w lekkostrawny sposób, Scruton przeplata opisy prywatnych przygód i doświadczeń ze scenami starożytnych biesiad, obrzędów, bogów by w ukazać wino jako coś więcej niż sfermentowany sok.
Część druga – Więc jestem – jest poważniejsza, bardziej filozoficzna, naszpikowana przemyśleniami z pogranicza ontologii, estetyki, pojawiają się odwołania do religii i sztuki. Część drugą czyta się wolniej, każde zdanie warto przełknąć dwa razy.
Książkę zamyka dodatek Co pić do czego w którym autor podpowiada jakie wino pasuje do jakiego filozofa. Jest to najzabawniejszy fragment książki, niepozbawiony jest jednak należytego ciężaru.
Czytelnicy Metafizyki [Arystotelesa] z pewnością zrozumieją, jeżeli powiem, że jedynym możliwym napitkiem przy tej lekturze jest zwykła woda. Przełknięcie najbardziej suchej ze wszystkich książek w dziejach wymaga mnóstwa płynu i iście spartańskiego hartu w walce ze słowami.
Książka pisana jest przystępnym językiem, momentami może zbyt poetyckim (zwłaszcza kiedy autor próbuje doszukiwać się boskiego pochodzenia wina). Jeżeli tekst tego wymaga Roger jest poważny, zaraz potem rozluźnia atmosferę zabawną anegdotą. Miejscami może razić też konserwatywny punkt widzenia Scrutona, do którego lubi się przyznawać i za który miewał kłopoty w czasach, kiedy pracował na uniwersytecie.
Bo pić trzeba umić!
Lektura recenzowanych książek nie pozostawia wątpliwości, że napisali je wielbiciele wina. Ich autorów łączy podobna filozofia – filozofia umiarkowania i radości płynącej ze świadomego i mądrego picia (życia). Ale uwaga! Obydwie publikacje zaostrzają apetyt na kieliszek wina. Pijcie z rozwagą, czytajcie bez umiaru.

Dowiedz się więcej
